„To Waszyngton najechał na Ukrainę, a nie Rosja. Jak to jest, że tylko Rosja, która jeszcze na nikogo nie najechała, ma być pociągana do odpowiedzialności?”.
– Paul Craig Roberts, Can We Trust Russophobes with Our Foreign Policy?, 21 stycznia 2022 roku
„Dlatego Departament Stanu Stanów Zjednoczonych utrzymuje fikcję, że Rosja ma zamiar rozpocząć wojnę lądową w celu zajęcia Ukrainy. […] Dlatego pomimo neokonserwatywnego/neoliberalnego szumu, potęgowanego przez podążające za nim amerykańskie media, Rosja nie ma zamiaru najechać Ukrainy. Ta fantazja jest forsowana przez tych, którzy desperacko potrzebują w dalszym ciągu podsycać entuzjazm dla całkowicie idiotycznego i kontrproduktywnego imperialnego przedsięwzięcia”.
– Daniel McAdams, Biden’s Ukrainian Albatross, 24 stycznia 2022 roku
„Dlatego też Demokraci w Izbie Reprezentantów rozpaczliwie próbują przeforsować ogromną ustawę o »darmowej broni« dla Ukrainy, zanim obecna propaganda o »inwazji Rosji« napędzana przez salonowe media ucichnie.
Tak jak wielkie koncerny farmaceutyczne spieszą się, by wprowadzić na rynek nową szczepionkę przeciwko Omicronowi, zanim wyschnie źródło, dzięki któremu zarabiają pieniądze na Covidzie, tak waszyngtońscy Demokratyczni podżegacze wojenni (z mnóstwem Republikańskich współtowarzyszy) spieszą się, by wysłać na Ukrainę broń o wartości pół miliarda dolarów, zanim zwykły konsument mediów głównego nurtu dowie się (zawsze dowiaduje się jako ostatni), że cała ta fabrykowana historia o »Rosji mającej zamiar zaatakować Ukrainę« jest kolejnym kłamstwem”.
– Daniel McAdams, Bipartisanship: US House Races MASSIVE Ukraine Weapons Transfer to the Floor! , 26 stycznia 2022 roku
„I znowu to samo. […] reżim w Waszyngtonie próbuje doprowadzić Amerykanów do szaleństwa, aby poparli najnowszą amerykańską inwazję. […] Tym razem […] wrogiem jest Rosja. […] Joe Biden podobno bardziej panikował w tej sprawie niż sami Ukraińcy, rzekomo mówiąc ukraińskiemu szefowi państwa, że Kijów zostanie »oblężony«. […] obraża każdego amerykańskiego sojusznika, który nie jest entuzjastycznie nastawiony do rozpoczynania nowych wojen […]”.
– Ryan McMaken, The Usual Suspects Are Pushing War with Russia, 28 stycznia 2022 roku
„Ray McGovern dołączył w tym tygodniu do Scotta [Hortona] w Antiwar Radio, aby omówić histerię wokół rosyjskiej inwazji na Ukrainę. McGovern wyjaśnia, dlaczego żadna taka inwazja nie będzie miała miejsca”.
– Ray McGovern on the Russia Invasion Panic, 14 lutego 2021 roku[1]
„W ciągu najbliższych 12–24 godzin może upaść przede wszystkim Kijów. Rosyjskie wojska są już w mieście. A Wołodymyr Zełenski siedzi w swoim bunkrze, gdzie coraz mniej osób odbiera jego telefony. Kawaleria, którą wierzył, że mu obiecano, nie przyjdzie go uratować. Ukraina zostanie zdemilitaryzowana, Ukraina będzie neutralna”.
– Daniel McAdams, Washington’s Crocodile Tears Over Ukraine’s Destruction, 26 lutego 2022 roku[2]
„Władimir Putin nie jest głupcem i postanowił działać zdecydowanie, aby uwolnić Rosję od okrążenia [ze strony NATO]. Z powodu inwazji giną ludzie i jest to smutne, ale tak działa i tak przez setki lat działała europejska polityka mocarstwowa”.
– Llewellyn H. Rockwell Jr., Keep US Out of War, 1 marca 2022 roku
Stany Zjednoczone i Ukraina rozpoczęły wojnę – nie Rosja
– Llewellyn H. Rockwell, Jr., 9 kwietnia 2022 roku
Libertarianizm, czyli leseferyzm, to filozofia prawa (zob. tu, tu, tu, tu i tutaj). Jej celem jest określenie, co stanowi agresję, a także dążenie do stworzenia społeczeństwa, w którym agresja (i tylko agresja) uznawana jest za przestępstwo.
Libertarianizm nie polega na formułowaniu błędnych prognoz. Nie polega na powtarzaniu propagandowych kłamstw z państwowych mediów. Nie chodzi w nim o doradzanie dyktatorom w sprawie taktyki dokonywania masowych mordów. Nie chodzi w nim ani o teorię gier (ani jej brak), ani o taktykę negocjacji z terrorystami. Nie jest pacyfizmem. Nie jest nihilizmem. A już z całą pewnością nie jest swoim przeciwieństwem, czyli zachęcaniem do agresji, usprawiedliwianiem jej czy wręcz popieraniem jej.
Duże odłamy ruchu libertariańskiego, zwłaszcza wywodzące się z tradycji rothbardiańskiej, głęboko myliły się (zarówno pod względem faktograficznym, jak i teoretycznym) w sprawach dotyczących „polityki zagranicznej”. Ich reakcje na rażącą agresję na Ukrainę ze strony rosyjskiej armii sprawiły, że te podstawowe błędy w rozumowaniu, sprzeczności i pseudointeligentny kontrarianizm stały się bardziej uderzające niż kiedykolwiek.
W tej serii artykułów wyjaśnimy, w jaki sposób te punkty widzenia nie stanowią części libertarianizmu, lecz znajdują się albo poza zdrową teorią libertariańską (w tym przypadku mogą być albo słuszne, albo niesłuszne, ale nie da się tego przewidzieć i nie da się ich obronić jako części teorii libertariańskiej), albo są błędne pod względem faktów, albo – co gorsza – są wyraźnie sprzeczne z teorią libertariańską, ponieważ promują, usprawiedliwiają lub bagatelizują agresję. Przy okazji, wyjaśniając, czym libertarianizm nie jest, mamy nadzieję, że pomożemy również ugruntować to, czym jest on w istocie, a także wyjaśnić, z czego składają się poprawne libertariańskie ramy myślenia o kwestiach polityki zagranicznej.
Libertarianizm jest deontologiczny, a nie konsekwencjalistyczny
Zacznijmy od najbardziej podstawowych zasad oraz od najbardziej porażających błędów logicznych. Kilka z tych ostatnich obecnych jest w artykule Zelensky’s Call for Nuclear War [Zełenski wzywa do wojny atomowej] autorstwa Jacoba G. Hornbergera.
Już sam tytuł nasuwa oczywiste pytanie: czy Zełenski wzywał do wojny atomowej? Nie, nie wzywał. Co rodzi kolejne pytanie: czy Zełenski ma w ogóle moc, aby rozpocząć wojnę atomową? Nawiasem mówiąc, czy Ukraina ma w ogóle broń jądrową?
Nie, nie ma. W zasadzie nie ma jej dlatego, że oddała ją… Rosji. W zamian za zobowiązanie Rosji do, no cóż, nieatakowania Ukrainy:
Federacja Rosyjska, Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz Stany Zjednoczone Ameryki potwierdzają swoje zaangażowanie, zgodnie z zasadami Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, w poszanowanie niezależności i suwerenności istniejących granic Ukrainy; – Memorandum Budapeszteńskie o Gwarancjach Bezpieczeństwa z 5 grudnia 1994 roku
Memorandum, którego postanowienia Rosja zaczęła naruszać już w 2014 roku.
To, że Rosja dokonująca inwazji na Ukrainę, jest aktem agresji, powinno być oczywiste. Z pewnością nie trzeba być libertarianinem, aby to zauważyć. W istocie, traktat zakazujący agresji nie powinien być nawet w tym wypadku potrzebny.
Biorąc pod uwagę, że Zełenski ani nie ma mocy, by samemu rozpocząć wojnę atomową, ani mocy, aby zmusić kogokolwiek do jej rozpoczęcia, ani nawet nie wyraził żadnej chęci jej rozpoczęcia, z pewnością oskarżanie go o chęć jej rozpoczęcia nie ma żadnego sensu. Jeśli Zełenski jest materialnie niezdolny do dokonania nuklearnej agresji, to w tym przypadku teoria libertariańska nie ma nic więcej do dodania.
Libertarianizm polega na nieinicjowaniu agresji
O co zatem prosił Zełenski? Prosił o ustanowienie „strefy zakazu lotów” nad Ukrainą.
Nie ma żadnego uzasadnienia, by rosyjskie bombowce mogły bombardować ukraińskie miasta. Jeśli to robią, jest to oczywisty akt agresji – czy to z punktu widzenia zdrowego rozsądku, teorii libertariańskiej, czy też biorąc pod uwagę Memorandum Budapeszteńskie. Zestrzelenie ich jest więc czystą samoobroną.
Samoobrona może być oczywiście delegowana. Dlatego Zełenski ma również prawo, zgodnie z zasadą nieinicjowania agresji, zaprosić kogokolwiek do pomocy Ukrainie w powstrzymaniu rosyjskiej agresji. Każdy, rzecz jasna, może takie zaproszenie przyjąć lub odmówić udzielenia pomocy. To, czy przyjęcie wspomnianego zaproszenia lub odmówienie udzielenia pomocy jest z punktu widzenia danego rządu lub osoby mądrym posunięciem, znajduje się całkowicie poza zakresem teorii libertariańskiej. Z pewnością nie ma nic złego w proszeniu o coś, co nie jest agresją samą w sobie.
Z pewnością rosyjski rząd składa się z ludzi posiadających sprawczość i wolną wolę – nikt nie zmusza ich do zainicjowania jakiejkolwiek agresji. Nikt nie zmusza rządu rosyjskiego ani do inwazji na Ukrainę, ani do kontynuowania inwazji, ani nawet do utrzymywania arsenału jądrowego. Rosyjskie władze mogą w każdej chwili wycofać swoje siły inwazyjne, podać się do dymisji, przeprosić i rozpocząć płacenie reparacji za swoje zbrodnie[3].
Co jednak znajduje się nie tylko poza zakresem teorii libertariańskiej, ale wręcz idzie pod prąd tejże teorii, to krytykowanie krzyku ofiary o pomoc oraz każdego, kto ośmieliłby się jej pomóc, przy jednoczesnym braku krytyki pod adresem faktycznego agresora. Ukraina nie grozi wojną atomową, Stany Zjednoczone nie grożą wojną atomową – grozi nią rosyjski rząd. To zdumiewające, że Hornberger atakuje Zełenskiego za żądanie pokojowego transferu samolotów pomiędzy krajami, a jednocześnie w żaden sposób nie komentuje i nie odnosi się do inwazji dokonywanej za pomocą samolotów faktycznie popełniających zbrodnie wojenne. W rzeczywistości amerykańskie myśliwce wysłane do obrony ukraińskiej przestrzeni powietrznej nie musiałyby zestrzelić ani jednego rosyjskiego samolotu, nie musiałyby oddać ani jednego strzału ani nie musiałyby doprowadzić do śmierci ani jednej osoby dopóty, dopóki żadne rosyjskie samoloty nie próbowałyby dokonać agresji wobec Ukraińców.
Co najwyżej, z perspektywy ściśle libertariańskiej, tym, co można uznać za agresję, jeśli rząd decyduje się wydać pieniądze na wsparcie legalnych działań obronnych innego rządu, jest koszt, jaki ponosi z tego tytułu jego własny podatnik. Dla libertarianina całkowicie uprawniona jest krytyka dodatkowych kosztów, jakie ponoszą amerykańscy podatnicy w związku z zaangażowaniem Stanów Zjednoczonych w jakąkolwiek wojnę, i argumentowanie za alternatywnymi rozwiązaniami takimi jak sprzedaż lub rozliczanie sprzętu i usług wojskowych zamiast tego lub dobrowolne finansowanie ich poprzez darowizny w ramach crowdfundingu[4].
Jeśli jednak libertarianin głośno na to narzeka, a jednocześnie milczy na temat znacznie poważniejszych agresji dokonanych przez inne rządy w tym samym czasie, w bezpośrednim związku z tą samą kwestią, na przykład na temat ogromnych kosztów rosyjskiej inwazji poniesionych przez nieszczęsnych rosyjskich podatników, nie wspominając o rosyjskich poborowych (nie mówiąc o zamordowanych ukraińskich żołnierzach i cywilach, zniszczonym ukraińskim mieniu, i tak dalej), to jego libertariańska spójność i intelektualna uczciwość wydadzą się naprawdę bardzo wątpliwe.
Libertarianizm jest racjonalny
Podsumowując, libertariański argument przeciwko pomocy Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy w egzekwowaniu strefy zakazu lotów jest raczej słaby. Co więcej, nic takiego nie ma nawet miejsca. Natomiast libertariańskie argumenty przeciwko inwazji Rosji na Ukrainę są bardzo mocne, a inwazja ta rzeczywiście ma miejsce. Jeśli więc libertarianin chce zaapelować do polityków o zmianę ich postępowania, jeśli chce skarżyć się na jakieś istotne wydarzenie w łańcuchu zdarzeń, to z całą pewnością powinien wybrać to, które jest faktyczną agresją, a sugerowaną zmianą powinno być to, że ta agresja w ogóle nie powinna mieć miejsca lub że powinna przestać mieć miejsce.
Jeśli libertarianin uważa, że ma szansę wpłynąć na czyjeś działanie, to właściwym postępowaniem jest zwrócenie się do agresora o zaprzestanie agresji (lub wręcz aktywne powstrzymanie go od jej dokonywania), a nie zwrócenie się do ofiary o zaprzestanie proszenia o pomoc czy do osób trzecich o powstrzymanie się od niesienia pomocy.
Rosyjscy przywódcy mogą i powinni w każdej chwili – im szybciej, tym lepiej – odwołać swoje siły inwazyjne, podać się do dymisji, przeprosić, stanąć przed sądem i zacząć płacić odszkodowania za swoje zbrodnie.